top of page

Jak zostać rusznikarzem?

Zanim odpowiem bezpośrednio na pytanie z tytułu – warto zadać sobie jeszcze jedno, zupełnie inne: czy jest potrzeba nim zostawać?

Sytuacja prawna w Polsce to niekończący się wir żalu. Podobnie ma się sprawa z uprawnieniami rusznikarskimi.

Po deregulacji zawodów, na liście których znalazł się rusznikarz, nastała sytuacja niemocy rusznikarskiej. Dlaczego? Ponieważ w tej chwili tytuł czeladnika rusznikarstwa, a nawet mistrza rusznikarstwa, do niczego nie uprawnia.

Żeby dokonać zmian w broni, zwłaszcza w jej częściach istotnych (zgodnie z UoBiA), należy bowiem posiadać koncesję. Żeby pełnoprawnie przyjąć od kogoś broń do naprawy i przechowywać ją, należ posiadać koncesję.

Logicznym wnioskiem i stosowaną praktyką jest, więc rozpoczynanie procedury udzielenia koncesji od kontroli magazynu broni, który jest konieczny do takiej działalności.

Mówiąc w skrócie – jeżeli planujesz pracować jako rusznikarz i to na własną rękę – podejmujesz bardzo odważną decyzję i duże inwestycje od razu, na wstępie.

Jeżeli jednak, przyszło komuś do głowy uzyskiwanie uprawnień rusznikarskich, żeby się nauczyć czegoś o broni, czy nawet o jej naprawie, to radzę uczciwie odpuścić sobie takie pomysły.

Kształcenie w zawodzie rusznikarza, w krajach dzikich, jak nasz, odbywało się wyłącznie w sytemie czeladniczym lub w resortach siłowych na ich własne potrzeby i było to dość dobre, bo jedyne, rozwiązanie, jeżeli już upieramy się na brak szkół o dedykowanych kierunkach kształcenia.

Niestety obecnie stajemy w obliczu dwóch problemów. Po pierwsze żaden rusznikarz nie chce szkolić następców, bo siłą rzeczy robi sobie konkurencję na ciasnym rynku.

Drugi problem to pomysł na kurs rusznikarzy, który miał wyjść na przeciw pierwszemu problemowi, a sam stał się jeszcze większym.

Niestety w związku z brakiem jasnej ścieżki i procedury uzyskiwania uprawnień oraz skuszony zapewnieniami organizatora, sam uczestniczyłem w pierwszej edycji takiego zajścia.

Efekt jest taki, że zorganizowano nam egzamin, do którego mogłem podejść bez żadnych kursów, ze względu na wykształcenie uzbrojeniowe. Oczywiście organizator, który wiedział o tym i pytałem nawet, czy nie mam żadnej "ulgi" twierdził, że muszę przejść całą procedurę (w tym drogi kurs). Dlaczego piszę, że efektem był egzamin? Bo nic innego się nie wydarzyło. Mieliśmy otrzymać wiedzę, umiejętności i doświadczenie na zajęciach praktycznych, a nie wydarzyło się nic wartościowego.

Podsumuję to krótko – było o włos od pozwu zbiorowego przeciw firmie organizującej kurs. Ostatecznie wszyscy machnęli ręką, żeby więcej ich nie oglądać.

Jak wygląda procedura w teorii?

Należy zdać trzystopniowy egzamin komisyjny. Żeby do niego przystąpić należy mieć potwierdzoną praktykę u mistrza rusznikarstwa.

Sam egzamin składa się z części pisemnej, praktycznej i ustnej.

Pisemna to test z zakresu... no właśnie – czego? Właściwie wszystkiego. Rusznikarstwo jest bardzo rozległą dziedziną.

Część praktyczna obejmuje wykonanie zadania wskazanego przez komisję w określonym czasie. Ten etap jest czasem zaliczany na podstawie przywiezionych ze sobą realizacji, jeśli ktoś pracuje w zawodzie lub zajmujes się prywatnie bronią w zakresie dozwolonym prawnie.

Część ustna jest właściwie formalnością, która ma za zadanie sprawdzić tę samą wiedzę i omówić wykonane zadanie.

Ilustracja 1: Świadectwo czeladnicze

Czy jest to trudny egzamin?

Tak jak każdy. Jeśli nic nie wiesz z danej dziedziny, to jest nie do przejścia. Jeśli się przygotujesz to go zdasz.

Temat trudności egzaminów jest zawsze taki sam – ilu zdających – tyle stopni trudności.

W każdym razie nie wszyscy zdali, mimo, że osób zupełnie przypadkowych nie widziałem. Każdy z nas miał większy lub mniejszy kontakt z bronią.

A jak radzą sobie inne państwa?

Przykład Austrii – szkoły rusznikarskie. Jaki jest efekt? Wszystkie fantastyczne konstrukcje Steyr'a od sportowych cacek, po świetną broń bojową. Glock...

Dlaczego uważam, że ich podejście robi różnicę, a nie zwykły fart lub talenty? Ponieważ Polacy wymyślili pistolet z plastikowym szkieletem przed Glockiem. I co? I decydenci powiedzieli, że to głupie.

Jeśli nie ma kształcenia w danym kierunku to świadomość społeczeństwa jest żadna. A to tylko jeden, z wielu, przykład fantastycznych, polskich koncepcji broni, które przepadły w takich okolicznościach.

Wyróżnione posty
  • Facebook Basic Square
  • Twitter Basic Square
bottom of page